Autobus z Sanoka

AUTOSAN H9-03

Udany model
Zaprezentowany w 1968 roku Sanok 09 byt protoplastą Autosana H9. Pojazdy różniły się w zasadzie tylko silnikami. Pozostałe różnice byty naprawdę drobne: dotyczyły kloszy kierunko-wskazów oraz świateł pozycyjnych. W Sanoku 09 osadzono je w pewnej odległości od siebie, w pierwszych H9 — blisko siebie. W późniejszych egzemplarzach klosze świateł pozycyjnych zastąpiono podłużnymi poziomymi kloszami zespolonymi.

Gdy autobus zatrzymał się na przystanku, tłum naparł na drzwi, które nie chciały się dłuższą chwilę otworzyć. W końcu się udało — jeden z mężczyzn nacisnął wysoko umieszczoną klamkę i ludzie zaczęli wsiadać. Kobiety z trudem pokonywały stopnie, trzymając przed sobą koszyki, mężczyźni pilnowali zawartości kieszeni, chroniąc ukryte tam flaszki z wódką. Młodzi letnicy wciągali za sobą po schodach ciężkie plecaki.
„Nie trzaskać drzwiami!” Drzwi trzasnęły, wąsaty kierowca zaklął. Naklejka na szybie głosiła: „Nie trzaskać drzwiami!”. Ci, którzy pamiętają tamte czasy, przyznają jednak jednogłośnie, że drzwi tego autobusu nie dawało się zamknąć bez porządnego trzaśnięcia.

Pekaes w końcu ruszył przy akompaniamencie warkotu wysokoprężnego silnika, pozostawiając za sobą chmurę czarnego dymu. Motoryzacyjnym bohaterem tej opowieści był Autosan, model — H9. Żaden pasażer nie zawracał sobie głowy oznaczeniem. Ważne było, że pekaesy zaczęły jeździć częściej niż wcześniej i nie psuły się tak nagminnie jak zużyte sany H100. Opisana scenka mogła się rozegrać gdziekolwiek w Polsce pod koniec lat 70. Sama historia słynnego modelu H9 zaczęła się o wiele wcześniej, bo już w drugiej połowie lat 60., w siermiężnych realiach gomułkowszczyzny.

W ramach tworzenia „socjalistycznego raju” odgórnie uznano, że obywatelowi należy się kilka metrów kwadratowych mieszkania, a najlepszym środkiem transportu jest rower. To właśnie za czasów Władysława Gomułki powtarzano sobie dowcip na temat sporu pierwszego sekretarza z partyjną wierchuszką o cytryny i kiszoną kapustę. Towarzysz Wiesław uważał, że polska kiszona kapusta jest doskonałym substytutem cytryn, które są bardzo drogie i trzeba je sprowadzać z ciepłych krajów, ponieważ tak samo jak one zawiera witaminę C. Żeby nie drażnić przywódcy, rozmówcy przyznali mu rację, z zastrzeżeniem, że kiszonej kapusty nie można dodać do… herbaty.

W latach 60. wszyscy musieli borykać się z takimi lub innymi „urokami egzystencji w socjalizmie. Szczególnie dotkliwa była inercja decyzyjna, która ogarnęła cały kraj. Po części wynikała ona z braku kompetencji przypadkowo obsadzanych urzędników różnych szczebli, po części dyktował ją strach przed podjęciem decyzji niezgodnej z życzeniem zwierzchników. Mimo tzw. trudności obiektywnych życie w PRL-u się toczyło —zakłady i fabryki pracowały, ośrodki badawcze działały, a biura konstrukcyjne projektowały. W drugiej połowie lat 60. Sanocka Fabryka Autobusów przystąpiła do prac nad stworzeniem nowej rodziny wozów, które miały zastąpić przestarzałe sany H100.

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz